Dzieje rzadko której miejscowości są tak mało znane, jak wczesne Hołób. Na podstawie kilku zaledwie wzmianek drukowanych oraz nielicznych informacji ustnych ostatnich właścicieli, przy braku dostatecznej dokumentacji ikonograficznej, trudno wyrobić sobie dokładniejsze pojęcie jak owa jedna z większych rezydencji wołyńskich wyglądała w szczegółach. Nie wiadomo nawet ściśle, kiedy i przez kogo tamtejszy pałac został wybudowany. Tylko więc śledząc kolejne losy majętności i opierając się na stylu zachowanych fragmentów zespołu pałacowego można wyciągnąć pewne wnioski.
W 1570 r. Hołoby należały do kniazia Mikołaja Jarosławicza. Później Barbara Michałowna Kozińska wniosła je w posagu Jerzemu Zbaraskiemu. Dalej wiadomo, iż następnymi dziedzicami tych włości byli Jeruzelscy vel Jaruzelscy h. Ślepowron. Teofila Jaruzelska, wychodząc za mąż za Franciszka Wilgę, podkomorzego derbskiego i generała majora wojsk saskich, wniosła Hołoby z przyległościami w dom mężowski. Ich synem był Ludwik Wilga, ożeniony z Marianną Potocką, dalszy dziedzic majętności, która z kolei przeszła na jej syna Joachima, żonatego z Kazimierą Potocką, córką Jerzego Michała (Cyriaka) Potockiego h. Pilawa, posła i ministra pełnomocnego Polski do Szwecji, starosty tłumackiego. Według tradycji rodzinnej na ślubie Joachima Wilgi obecny był król Stanisław August. Córka Joachima i Kazimiery Wilgów wychodząc za mąż za Kajetana Podhorodeńskiego, późniejszego marszałka szlachty powiatu kowelskiego, otrzymała w posagu czy też odziedziczyła m.in. Hołoby, które w końcu, wraz z ręką ich córki Kazimiery, przeszły w dom jej męża Michała Ronikiera, syna Stanisława Augusta Ronikiera, dziedzica niedalekich Nowosiółek, i Tekli Burdzickiej h. Syrokomla. Ponieważ nie mieli oni syna, z kolei córka Ronikierów, Maria Karolina, wyszedłszy za mąż za prawnika Feliksa Podlewskiego h. Poraj, syna Karola, długoletniego zesłańca z okresu powstania styczniowego, dostała klucze Hołoby i Nowosiółki. W ten sposób oba klucze znalazły się w posiadaniu rodziny Podlewskich. Po śmierci Feliksa Podlewskiego dobra te stały się dziedzictwem wdowy oraz ich siedmiorga dzieci.
Na podstawie odbytego w 1918 r. działu rodzinnego, najstarszy syn Stanisław otrzymał Stachów, młodszy Adam - Nowosiółki i Myszno, zamężne córki zaś: Ewa Ronikierowa - Jagodno, Iza Głębocka - Hajki i Drzewce, Marta Grzymałowska - Przewały i Stachur, Felicja Lubieniecka - Osereby, najmłodsza Halina Ronikierowa - Ochotniki i Podlisicę.
Hołoby, których spora część rozparcelowana została między kolonistów Czechów, zatrzymała dla siebie wdowa Maria Karolina 1° voto Feliksowa Podlewska, 2° voto Leopoldowa Mianowska. Zmarła ona w czasie drugiej wojny światowej w leśniczówce należącej do 1939 r. do jej dóbr.
W dziejach Hołób najtrwalej zapisali się Jaruzelscy. Józef Jaruzelski, podstoli podlaski, wzniósł tam w latach 1711-1728 kościół oraz okazałą plebanię i w tym samym zapewne czasie także i zespół pałacowy. Pałac ten spłonął około 1870 r., zachowały się natomiast do 1939 r. inne budynki należące do siedziby oraz park.
Zespół ów składał się z kilku wolno stojących budowli. Na obszerny „cour d'honneur” wjeżdżało się przez trójosiowy, murowany, piętrowy budynek mieszczący na osi sklepioną bramę przejazdową. Miał on ściany rozczłonkowane za pomocą szerokich pilastrów, pokrywających także naroża, oraz również szerokich, profilowanych gzymsów. Budynek bramny nakrywał wysoki, łamany dach czterospadowy „polski", pobity gontami. Ponad górną połacią dachu wznosiła się kopuła osadzona na dość prymitywnym bębnie, zwieńczona glorietą z kolumienkami i mniejszą kopułką o kształcie cebulastym. Nadbudowa ta, na której osadzono jeszcze umocowany na sztabie, wycięty w metalu wizerunek wspiętego konia, była najprawdopodobniej pochodzenia późniejszego, zapewne z czasów Wilgów.
Naprzeciw budynku bramnego, po przeciwległej stronie paradnego dziedzińca, wznosił się pałac mieszkalny dziedziców. Niestety, nie istnieją żadne przekazy mówiące o tym, jak wyglądał on zarówno od strony zewętrznej, jak wewnętrznej. Pewne pojęcie o jego bryle możemy mieć jedynie na podstawie rysunku Napoleona Ordy, pochodzącego z ok. 1876 r., przedstawiającego już tylko pozostałe po pożarze ruiny. Podpis pod ryciną brzmi wprawdzie: „Brama i ruiny pałacu Familij Wilgów”, cechy stylowe zachowanych fragmentów całej rezydencji dowodzą jednak, iż była ona starsza i pochodziła niewątpliwie z czasów Jaruzel-skich. Na podstawie rysunku Ordy można jedynie stwierdzić, iż pałac hołoboski był budowlą piętrową, założoną na planie prostokąta, zapewne podobnie jak brama krytą czterospadowym, łamanym dachem gontowym. Ruiny nie zostały odbudowane, gdyż ówcześni właściciele mieszkali w pięknym dworze w Nowosiółkach.
Ostatnio w Lwowskiej Galerii Obrazów (d. zbiory Orzechowicza) zwrócono uwagę na kilka rysunków, nie sygnowanych przez autora, ale oznaczonych „Hołoby” lub „W Hołobach”, pochodzących prawdopodobnie z początków XIX w. Niektóre jako temat mają motywy wiejskie, nie przedstawiają więc zasadniczej wartości dokumentacyjnej. Na jednym widnieje kościół i otaczające go zabudowania, na innym może boczna brama wjazdowa do dworu lub do parku.
Brama wjazdowa wzniesiona była z kilkumetrowej wysokości grubego muru, z półkoliście zamkniętym prześwitem. Nakrywał ją rodzaj spłaszczonej kopułki, zwieńczonej także odpowiednio mniejszą kopułką czy latarnią. U nasady kopułki głównej na obu krańcach stały prawdopodobnie kamienne wazony. Bramę wkomponowano w niski murek z wysokimi, może żelaznymi sztachetami, których przęsła wprawiono w wysokie, czworograniaste słupy, zwieńczone profilowanymi gzymsami. Obok bramy stał połączony z nią także murkiem ze sztachetami parterowy, siedmioosiowy budynek o planie prostokąta, kryty wysokim dachem czterospadowym. Prawdopodobnie, choćby częściowo, mógł on służyć jako mieszkanie ogrodnika.
Najciekawszym jest wszakże rysunek nie podpisany i nie sygnowany, stylistycznie mocno jednak związany z rysunkami przedstawiającymi kościół i bramę. Według wszelkiego prawdopodobieństwa przedstawia on pałac w Hołobach. Na podstawie analizy stylistycznej przypisywany jest K. Wojniakowskiemu, który być może właśnie w Hołobach malował portret Marianny z Potockich Wilżyny3. Według owego rysunku, pałac jeszcze nie spalony, bryłą swą i fasadą frontową istotnie mocno przypominał pałac znany z niezbyt precyzyjnego rysunku Ordy. Był budowlą również dwukondygnacyjną, na rzucie prostokąta, bez widocznej podmurówki, dziewięcioosiową z wyodrębnionym trójosiowym ryzalitem środkowym. Pomiędzy z reguły prostokątnymi, dużymi oknami w obu kondygnacjach, występowały pilastry, które pokrywały także narożniki.
Tylko piętro, pomyślane prawdopodobnie jako piano nobile, w części wysuniętej ryzalitem wyposażono w okna o zamknięciu półkolistym. Pałac miał wysoki łamany dach czterospadowy, jak się wydaje kryty dachówką. Jego połacie dolne ożywiały prostokątne, zamknięte półkoliście lukarny, rozmieszczone pojedynczo po obu stronach wieńczącego środkowy ryzalit frontonu, wypełnionego kompozycją sztukatorską o motywach heraldycznych. Na kalenicy ryzalitu stała figura, mająca chyba związek z podobnymi rzeźbami, rozmieszczonymi w miasteczku. Jeśli przyjąć, że przedstawiała ona św. Józefa, wskazywałoby to na Józefa Jaruzelskiego jako fundatora rezydencji.
Sprawę tę zaciemnia jednak nieco umieszczony w polu frontonu na tle sztukaterii herb nie Ślepo wron Jaruzelskich, lecz Bończa - Wilgów. Można to wytłumaczyć w ten sposób, że po wyjściu Hołub z rąk Jaruzelskich nowi właściciele usunęli herb stary, na jego miejscu polecili zaś wykonać herb nowy, aktualny. Sprawa ta nie budziłaby więc wątpliwości, gdyby nie fakt, że herb Bończa wykonany został jako „odbicie lustrzane”. Jednorożec zwrócony jest bowiem nie jak należy w stronę lewą, lecz w prawą. Czyżby pomylił się sztukator, a mieszkańcy domu błędu nie zauważyli? Jest to mało prawdopodobne. Pomylił się raczej autor rysunku, wykańczając go już może poza Hołobami.
Malowniczości domniemanemu rysunkowi Woj makowskiego dodaje piękne drzewo, rosnące na lewo od pałacu oraz wyjeżdżająca z podjazdu kareta. W całej kompozycji brak niestety choćby jednego szczegółu, wiążącego rysunek ten z rysunkiem Ordy, który potwierdziłby, że w obu przypadkach chodzi o ten sam obiekt, jakkolwiek każdy z nich wykonany został w innej epoce.
Po lewej stronie dziedzińca wznosił się jeszcze jeden budynek, również na rysunku Ordy widoczny, wymiarami i kształtem przypominający budynek bramny, z elewacjami także rozczłonkowanymi pilastrami. Był on kryty dachem czterospadowym, ale gładkim. Umieszczone w narożach przypory potwierdzają jego pochodzenie osiemnastowieczne. Z pewnością pełnił rolę oficyny. Już za czasów Wilgów do tylnej elewacji owej oficyny dobudowany został podłużny korpus o spłaszczonym dachu i arkadowym przedsionku od strony krótszego boku frontowego. Dobudowana część wysokości dwóch kondygnacji przeznaczona została na salę koncertową. Umieszczona w kondygnacji górnej loża służyła dla orkiestry. Część tych połączonych budynków zajmowała również palmiarnia i figarnia, w której pijano poobiednią kawę. Z niewiadomych powodów sala teatralna została rozebrana prawdopodobnie pod koniec XIX w. Po podziale majątku, w okresie międzywojennym, właściciele przeznaczyli dawną oficynę na swoje nowe mieszkanie. Ponieważ budynek ten był zbyt ciasny, przy jego lewej krótszej elewacji dodali wąskie, wysunięte nieco w stronę dziedzińca, także piętrowe skrzydło, które w swej tylnej części stanęło na miejscu rozebranego arkadowego przedsionka sali teatralnej i muzycznej. Natomiast nowe skrzydło parterowe zajęło miejsce samej sali i palmiarni. Od strony wjazdu skrzydło to, zwieńczone utrzymanym w stylu barokowym szczytem ze spływami, otrzymało portyk o sześciu w półkole ustawionych kolumnach, wspierających balkon. Jednocześnie przerobione zostały odpowiednio także wnętrza części starej.
Po spaleniu się dworu w Nowosiółkach i podziale dóbr, w dawnej rozbudowanej oficynie znalazła się część uratowanych z pożaru zabytkowych mebli, a także sporo dzieł sztuki. Wśród nich poczesne miejsce zajmowały portrety: króla Stanisława Augusta ze szkoły Bacciarellego, jego rodziców nieokreślonego pędzla, Jerzego Cyriaka Potockiego (1753 - zm. po 1792 r.), malowany w Sztokholmie w 1790 r. przez Per Kraffta, i wojewodziny Marianny z Potockich Wilżyny, żony Ludwika, wojewody czernihowskiego, roboty Wojniakowskiego. Kolekcję tę uzupełniały podobizny innych członków rodziny Potockich, Podhorodeńskich i Brzozowskich.
Na terenie dworu do drugiej wojny światowej zachował się też w niezłym stanie park krajobrazowy o powierzchni ok. 15 ha, zamykający w swych ramach część założenia staropolskiego w postaci czworoboku sędziwych lip. Rosły one po lewej stronie pałacu, w przedłużeniu dawnej oficyny i palmiarni. Pozostały drzewostan tworzyły m.in. dalsze lipy, rosnące pojedynczo lub grupowo, strzeliste topole włoskie i świerki, topole nadwiślańskie, kasztany, dęby, klony, akacje. Park ciągnął się głównie od tyłu pałacu.
Stojący w pobliżu kościół katolicki, barokowy z rokokowym wystrojem wnętrz, m.in. w postaci fresków, miał plan krzyża i wysoką wieżę nakrytą kopułą. Obok kościoła wznosił się murowany, piętrowy budynek probostwa z łamanym dachem gontowym, żywo przypominający bryłę budynku bramnego dawnego pałacu.
W końcu przy wjeździe do dworu stały jeszcze cztery bardzo ciekawe figury. Postacie świętych umieszczone były na wysokich murowanych cokołach, zwieńczonych gzymsami i nakrytych czterospadowymi daszkami. Dwie figury łącznie z cokołami miały wysokość około 5 m, dwie pozostałe, podwyższone jeszcze o kolumny - około 10 m. Wszystkie pochodziły z roku 1711 i były też fundacją Józefa Jaruzelskiego.
źródło: Roman Aftanazy "Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej", Tom 5, Województwo wołyńskie", 1994, str. 119-124.; Tom 11, Uzupełnienia, 1997, str. 628-630.
|