Z Mizocza, głównej wołyńskiej siedziby rodziny Dunin-Karwickich, w trzech różnych kierunkach prowadziły aleje sędziwych lip. Jedna z nich wiodła do oddalonego o pół mili Stubła, letniej rezydencji gen. Krzysztofa Karwickiego, szczególnie ulubionej przez jego żonę Franciszkę z Małachowskich. Najchętniej zapraszała ona bawiące w Mizoczu towarzystwo do Stubła na podwieczorki. W czasie takich przyjęć cała aleja łącząca Mizocz ze Stubłem, zwanym także Stubełkiem, aż do powrotu gości oświetlona bywała smolnymi beczkami. Do końca XIX w. Stubło związane było ściśle z Mizoczem. Dopiero po wyjściu za mąż Marii Dunin-Karwickiej, córki Kazimierza (1860-1931) i Heleny z Dunin-Borkowskich (1872-1921), za Jerzego Zapolskiego h. Pobóg (1897-1951), dobra te przeszły do Zapolskich i należały do nich do września 1939 r.
Niemal miniaturowy pałacyk w Stuble wzniesiony został w ostatniej dekadzie XVIII w., prawdopodobnie przez tego samego, niestety nie znanego architekta, który budował rezydencję w Mizoczu. Stanął on na skraju dość stromo opadającej skarpy. Miał zaledwie kilkanaście metrów długości i szerokości. Był całkowicie parterowy o trzech osiach i planie zbliżonym do kwadratu, z elewacjami za pomocą wydatnych doryckich pilastrów dzielonymi na trzy odcinki. Środkowy akcentował półkolisty portyk, złożony z czterech wspartych na kamiennych bazach także doryckich kolumn, dźwigających zwieńczone profilowanym gzymsem belkowanie. Część portykową budynku nakrywał dach stożkowy. Pod portyk wiodły szerokim półkolem zakreślone kamienne schody. Oś środkową elewacji ogrodowej wyodrębniono jedynie za pomocą pilastrów zdwojonych. Do tej strony pałacyku przylegał wysoki taras widokowy. Budynek miał płaszczyzny zamknięte ramami pilastrów zupełnie gładkie, bez żadnych dekoracji, utrzymane w tonacji żółtej, natomiast pilastry, kolumny, belkowanie oraz profilowany gzyms wieńczący malowane na kolor biały. Pałacyk kryty był wysokim, gładkim dachem czterospadowym.
Wnętrze o układzie dwutraktowym zawierało tylko pięć pomieszczeń. Przedpokój miał kształt półkola otwartego w stronę wejścia. Łącznie z portykiem tworzył więc koło, co stawało się widoczne głównie przy drzwiach otwartych. Na prawo od sieni znajdował się narożny prostokątny salon większy, ze ścianami stiukowanymi na kolor zielony i białym pokrytym sztukateriami sufitem. Wspierał się on na czterech białych stiukowych kolumnach, ustawionych pośrodku pokoju w czworobok. Salon ogrzewał piec okrągły, obok którego mieścił się stiukowy kominek. Nad kominkiem wisiało wprawione w stiukowe białe ramy zwierciadło złożone z czterech jednakowej wielkości części spojonych ołowiem. W okresie międzywojennym w salonie „kolumnowym” stały meble biedermeierowskie. Kominek zdobiły pięcioramienne brązowe kandelabry w postaci rycerzy w zbroi oraz zegar w oprawie alabastrowej.
Prawy narożny kwadratowy pokój, przylegający do salonu „kolumnowego” od strony ogrodu, służył jako salonik. Miał on wszystkie ściany pokryte freskami. Na jednej z nich przedstawiona została scena z raju, ale zamiast tradycyjnej jabłoni artysta namalował palmę z wężem. Na ścianach innych widniały insygnia masońskie, a więc kielnia, młot itd. Według przekazów rodzinnych w tym właśnie pokoju odbywały się zebrania wołyńskiej loży. W jednym z rogów przeciwległych oknom stał tu zwykły, murowany, prostokątny piec, ogrzewający także pomieszczenie sąsiednie. Oszklone drzwi prowadziły z saloniku na taras.
Ponieważ freski w okresie międzywojennym były już mocno zniszczone, ściany saloniku przesłonięto draperiami z juty, w kolorze złocistym i niebieskim. U sufitu zawieszono lampę alabastrową, udrapowaną także materiałem. Podobną jak na ścianach jutą obito też nowsze, miękkie meble. W saloniku stała również stara, inkrustowana komoda. Na ścianach wisiał zegar antyczny z tarczą słoneczną oraz cztery malowane na desce krajobrazy, nieokreślonej szkoły ani pędzla, oprawione w szerokie, suto złocone ramy.
Z sieni na lewo wchodziło się do drugiego prostokątnego pokoju odpowiadającego kształtem i wymiarami salonowi „kolumnowemu”. I tu na ścianach widoczne były ślady fresków, których treści nie można już jednak było odtworzyć. Piec miał również kształt walca. Przeznaczenie tego pokoju stale się zmieniało, podobnie jak jego urządzenie. Środkową część traktu ogrodowego i jego lewy róg zajmowała duża, także prostokątna sala biblioteczna z dwoma porte-fenetrami wychodzącymi na taras. Wyposażono ją w kominek z żółtego stiuku, umieszczony na wprost okien. Ściany miały początkowo obicie z jakiegoś cennego materiału, zastąpione ostatnio tapetami. Na urządzenie ruchome składały się ciężkie meble dębowe, nowoczesne. Spory księgozbiór przepadł już w czasie pierwszej wojny światowej. Salę biblioteczną zdobiło kilka obrazów, w tym dwa portrety kanclerza koronnego Jacka Małachowskiego, oba pędzla Józefa Pitschmanna, oraz jeden emira Wacława Rzewuskiego, pędzla nieokreślonego. Do cenniejszych pamiątek w zbiorach zaliczono zdobyte przez Jakuba Karwickiego pod Wiedniem siodło tureckie z buńczukiem i rzędem końskim jak też łuk z kołczanem, a z przedmiotów innego rodzaju - pas słucki z herbem Łabędź.
Ten niewielki pałacyk wystarczał na krótkie pobyty właścicieli, związane z podejmowaniem bardziej zżytych z nimi gości. Nie nadawał się jednak do zamieszkania stałego. Po pierwszej wojnie światowej rozpoczęto więc jego rozbudowę. Przy prawym boku dodano wówczas wysunięte nieco zarówno do przodu, jak do tyłu skrzydło. Aby nie psuć zbytnio strony frontowej, nowe skrzydło ograniczono do jednej tylko kondygnacji. Od strony ogrodu było ono jednak piętrowe. Elewacje dobudówki pokryto pilastrami podobnymi jak na starym pałacyku. Podniesiono też nieco jego pobity tym razem blachą dach i ukryto za nim piętro nowego skrzydła. Dla symetrii miało być dodane podobne skrzydło ze strony lewej, ale wybuch drugiej wojny światowej przeszkodził w realizacji tego zamysłu.
Po obu stronach założonego przed pałacykiem gazonu stały identycznie wyglądające dwie pięcioosiowe, parterowe oficyny, wzniesione na rzucie prostokąta. Miały one również elewacje gładkie w kolorze żółtym. Tylko bonie na narożnikach, obramienia okien i gzyms wieńczący utrzymane były w kolorze białym, podobnie jak część środkowa elewacji frontowej, poprzedzona gankiem o dwóch smukłych kolumienkach dźwigających trójkątny szczyt. Oficyny również nakrywał wysoki, gładki dach czterospadowy, z dwoma symetrycznie rozmieszczonymi kominami, do końca pobity gontami.
Założony przez Miklera(2) park o powierzchni około 18 morgów rozciągał się głównie za pałacykiem, na stoku kotliny. Obramowanie ogrodu od strony ścian bocznych stanowiły równolegle do siebie rosnące szpalery świerków. Grupy ich, o wysokości sięgającej 50 m, rosły też na szerokości domu, pośrodku rozległej łąki przeciętej głębokim jarem. Ukośnie, od pałacyku ku lewej ścianie świerków, wiodła aleja wysadzana jesionami i klonami. W pobliżu lewego boku pałacyku zasadzona była altana dereniowa. Koło wjazdu na dziedziniec występowały kasztany, lipy, jesiony i wiele innych gatunków drzew. Z czwartej strony park zamykały widoczne z tylnych okien domu dęby olbrzymy.
źródło: Roman Aftanazy "Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej", Tom 5, Województwo wołyńskie", 1994, str. 484-486.
|