„O małą milkę od Równego, w okolicy wesołej, poprzecinanej wzgórzami, po których co chwila pną się małe, jakby podolskie gaje, oroszone strumieniami, gdzie dawnych mogił i kurhanów bez liku ... i o dawne historyczne zamczyska nietrudno, W takiej to, najpiękniejszej może w tej części Wołynia okolicy, leży wieś Kustyn”.
W XV w. dobra miejscowe należały do kniaziów Nieświckich. Następnie władali nimi kolejno ks. Holszańscy, Ostrogscy, Olizarowie, Żdżarscy h. Gozdawa i Hołowińscy. Od Hołowińskich i Suchodolskich, częściami skupywał włości kustyńskie ok. 1713 r. Kazimierz Stecki (zm. w 1748 r.), wówczas chorąży kijowski. Steccy h. Radwan, używający początkowo nazwiska Olechnowicz, z czasem od położonego w pow. radomyślskim, w widłach Dniepru i Teterewa gniazda rodzinnego Steczanka, zaczęli pisać się „Olechnowicze na Steczance”, a na koniec już tylko Steccy, „Olechnowicz” pozostawiwszy jako przydomek. Gdy w XVI w. pojawili się głównie w okolicy środkowego Dniepru, na Zadnieprzu i w Owruckiem, byli już szlachtą zamożną. Do potęgi gospodarczej i politycznej doszli jednak „nie z nadań królewskich, ale z rządności i skrzętności osobistej”, pisze ich kronikarz. W XVII i XVIII w. zaczęli przesuwać się na zachód, kupując lub otrzymując w posagu coraz to nowe włości i wchodząc w coraz to wyższe koligacje. Rozrodzili się też i podzielili na kilka linii, z których do największego znaczenia doszła linia zwana „kasztelańską” lub „międzyrzecką”.
W pierwszej połowie XVIII w. najwybitniejszą w rodzie osobistością i przedstawicielem właśnie linii „kasztelańskiej” był wspomniany Kazimierz Stecki, syn Jana i Heleny z Iwanickich. Wspinając się systematycznie po drabinie godności i zaszczytów, doszedł on w końcu do urzędu kasztelana kijowskiego. Ceniąc w Steckim jego niepospolity umysł i siłę przekonań, drogę do zawrotnej kariery torował mu sam król August II. Po rodzicach odziedziczył kasztelan rozległe dobra ukraińskie, w tym rodową Steczankę z grobami przodków, a dalej Ilińce, Chabno, Iwanczyce, Kniahynin, Serniki i Trościankę pod Łuckiem. Poza tym trzymał szereg majątków prawem zastawnym oraz kilka starostw. Najchętniej przebywał w położonym najbliżej stolicy Kustynie. Upamiętnił się jednak nie tylko działalnością publiczną i robieniem fortuny, ale także kilkoma znacznymi fundacjami. Najpierw w 1724 r. założył w Żytomierzu misję jezuicką, a przy niej szkoły. W 1732 r. wzniósł w Kustynie kościół i klasztor dla oo. bernardynów, dla siebie zaś i swych potomków, w tym samym przypuszczalnie czasie, nie znany z żadnych przekazów pałac. Potomek kasztelana kijowskiego w prostej linii, Henryk Stecki opowiada też, jakoby Kazimierz Stecki, widząc opłakany stan skarbu państwa po śmierci Augusta II, wezwał współobywateli do zasilenia go dobrowolnymi datkami. Dając przykład innym, sam ofiarował ponoć na ten cel połowę własnej fortuny.
Kazimierz Stecki, kasztelan kijowski, który umarł w Kustynie i tam w kościele bernardyńskim został pochowany, żonaty był dwukrotnie: najpierw z Joanną Nasierowską, z którą nie miał żadnego potomstwa, a po raz drugi z Antoniną Korwin-Kossakowską. Druga żona urodziła mu trzy córki i syna Jana Kazimierza, kolejnego dziedzica Kustyna i szeregu innych włości ojcowskich, do których dokupił jeszcze w 1773 r. klucz międzyrzecki. Piastował on najpierw urząd starosty owruckiego, a następnie chorążego wielkiego koronnego. Zmarły w późnej starości w 1820 r., zachował się w pamięci potomnych jako zupełne przeciwieństwo ojca. Sprawy publiczne niewiele go obchodziły, znany był natomiast ze skąpstwa i wybryków, jakich dopuszczał się wobec poddanych, jak też z pieniactwa. Jan Kazimierz Stecki żenił z się kolei trzy razy. Po raz pierwszy z Marią Teresą Małachowską, z którą miał trzech synów: Ignacego, poległego młodo w legionach polskich we Francji, Karola, następnego właściciela Kustyna, i Józefa, dziedzica Międzyrzecza Koreckiego. Z drugiego małżeństwa z Teodorą Walewską, wojewodzianką sieradzką, miał córkę Dorotę, wydaną za ks. Józefa Lubomirskiego, dziedzica Dubna. Po rozwodzie z drugą żoną ożenił się z Michaliną Popielówną, która porzuciła go po jakimś czasie.
Z niewiadomych powodów zmarły w stosunkowo młodym wieku Karol Stecki, który oprócz Kustyna dostał jeszcze w dziale rodzinnym także i Szpanów, na swą siedzibę wybrał właśnie stary szpanowski zameczek, położony wśród błot. Był on żonaty z Marią Morsztynówną, po owdowieniu żoną generała Karola Kniaziewicza. Karol Stecki miał z nią tylko jedną córkę Aleksandrę (zm. w 1858 r.), zamężną za ks. Michałem Radziwiłłem, i ona to odziedziczyła po ojcu obie majętności. Wkrótce jednak sprzedała Kustyn znanemu w okolicy skąpcowi Janowi Rakowskiemu. Po jego śmierci dalecy krewni rozebrali między siebie kapitały, dwa zaś majątki ziemskie, Kustyn oraz Iwanczyce, dostały się w spadku siostrzenicy zmarłego, Marii z Cieciszewskich Janowej Siemiątkowskiej, która znów osiadła nie w Kustynie, lecz w Iwanczycach. Ostatnim właścicielem Kustyna był Ksawery Jodko-Narkie- wicz, ożeniony z Ireną Siemiątkowską, wnuczką Jana.
Dzieje Kustyna są więc znane dość szczegółowo. Wielką zagadką pozostanie natomiast piękny tamtejszy pałac. Nie dysponujemy bowiem żadnymi pewnymi przekazami mówiącymi o tym, kiedy został on wzniesiony ani przez jakiego architekta był budowany. Nie potrafimy też chyba nigdy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nikt ze Steckich nie chciał tam mieszkać. Także i Siemiątkowscy, zamiast pięknego pałacu kustynskiego woleli skromny dwór iwanczycki. W Kustynie kilkadziesiąt lat rezydował tylko Rakowski, a pod koniec XIX i w XX w. Jodko-Narkiewiczowie. Intryguje też, dlaczego T. J. Stecki w szkicu swym ogranicza się głównie do podania dziejów miejscowości, a potomek fundatora pałacu, Henryk Stecki w opublikowanych pamiętnikach rozpisując się szeroko o tylu innych dworach i pałacach Wołynia, Kustyna nawet nie wspomina.
Krótka wzmianka w szkicu T. J. Steckiego mówi tylko, że kasztelan kijowski Kazimierz Stecki, w opublikowanych pamiętnikach rozpigo Kustyna, gdzie pałac wystawił” [pod- kr. - R. A.]. Informacja ta dotyczyć jednak musi jakiejś zupełnie innej budowli, albo też autor pomylił się o jedno pokolenie. Pałac wojewody musiał być bowiem wybudowany na długo przed jego śmiercią, czyli w latach 1720-1730, natomiast znany nam klasycystyczny pałac nie mógł powstać wcześniej niż na przełomie trzeciej i czwartej ćwierci XVIII w. Wszystko wskazuje też na to, że nie był wynikiem przebudowy ani rozbudowy, lecz wzniesiony został od podstaw, według szczegółowo opracowanego projektu dobrego architekta. Fundatorem zaś mógł być tylko Jan Kazimierz Stecki.
Pałac w Kustynie był budowlą murowaną z cegły, jedenastoosiową, dwukondygnacyjną o rzucie prostokąta, nakrytą gładkim dachem czterospadowym. Parter przeznaczony na cele mieszkalne był nieco niższy od piętra, wyraźnie reprezentacyjnego. Na trzech osiach środkowych elewacji frontowej budynku występował płytki portyk złożony z sześciu smukłych kolumn jońskich, z których cztery były wysunięte, dwie zaś, na osiach kolumn skrajnych, stały przy ścianie. Kolumny dźwigały belkowanie oraz trójkątny i otoczony gzymsem kostkowym fronton, pośrodku którego widniała niegdyś tarcza herbowa Steckich. W obu kondygnacjach elewacja rozczłonkowana była wertykalnie prostokątnymi płycinami, zawartymi pomiędzy gładkimi obramieniami okien drzwi, oraz znacznie mniejszymi, ułożonymi horyzontalnie nad oknami parteru. Wszystkie okna kształtu prostokątnego, w kondygnacji dolnej miały po 8 kwater, w górnej natomiast po 10. Osie skrajne wydzielone zostały za pomocą pionowych pasów boni. Zwieńczono je ponadto krótkimi ściankami attykowymi. Dach po obu stronach portyku przebity był owalnymi lukarnami z wielką ilością szczeblin. Nad dachem wznosiły się trzy kominy, z których środkowy, wyrastający z kalenicy równolegle do niej, długości portyku, pełnił także funkcje dekoracyjne. Dwa znacznie mniejsze ustawiono do kalenicy poprzecznie, w miejscu spadku połaci bocznych. Elewację wieńczył gzyms kostkowy, łączący się z gzymsem na portyku, obie zaś ścianki attykowe i zbliżone do nich wystrojem kominy pokrywał fryz złożony z gęsto obok siebie ustawionych, wyrobionych w tynku owali. Niemal identycznie jak frontowa ukształtowana została elewacja ogrodowa. Nie miała jednak portyku, a jej część środkowa zaznaczona została jedynie za pomocą pilastrów. Do części tej przylegał obszerny murowany taras.
Ćwierćkoliste, pięcioarkadowe galerie łączyły korpus główny pałacu z dwiema usytuowanymi po bokach również dwukondygnacyjnymi, ale znacznie niższymi, dziesięcioosiowymi o identycznym wyglądzie oficynami. W przeciwieństwie do pałacu, parter ich był wyższy od piętra, zaopatrzonego w okna kwadratowe. Elewacje frontowe oficyn zaakcentowane zostały dwoma symetrycznie rozmieszczonymi pseudoryzalitami, ujętymi w ramy boni, które pokrywały także narożniki. Pseudoryzality wieńczyły trójkątne szczyty. Otwory okienne miały obramienia gładkie, podobnie jak pałac. Pomiędzy kondygnacjami biegła również gładka opaska. Elewacje wieńczył słabo profilowany gzyms. Obie oficyny kryte były dachem gładkim, czterospadowym. Oszklone galerie służyły jako przejście z pałacu do oficyn. Ich dach schowano za ścianką dekorowaną podobnymi owalami jak umieszczone nad pozornymi ryzalitami pałacu i na kominach. Oficyna prawa służyła jako pokoje gościnne, lewa natomiast mieściła kuchnie, spiżarnie, piekarnie, izby gospodarcze i mieszkania służby.
Układ wnętrz pałacu był tradycyjnie dwu- traktowy, z wielką sienią od frontu i takich samych rozmiarów salą z trzema wychodzącymi na taras porte-fenetrami, od strony ogrodu. Ponieważ parter pomyślany został wyłącznie jako mieszkalny domowników, a sala do mniejszych przyjęć bardziej intymnych, wyposażenie jego niezbyt dużych pokoi prezentowało się stosunkowo skromnie. Przepychem olśniewało natomiast piętro, dokąd z hallu prowadziły szerokie dębowe schody.
Miało ono układ również dwutraktowy z kilkoma salami i salonami uszeregowanymi głównie w trakcie ogrodowym. Środek zajmowała tu wielka sala balowa, zwana inaczej „salonem wielkim” ze szczególnie bogatą sztukaterią. Sufit jej wspierał się na fasecie dekorowanej liśćmi akantu. Plafon obiegał dokoła szeroki fryz sztukaterii o motywach groteski z czterema rozetami w rogach. Wielka rozeta, z której niegdyś zwisał żyrandol, zajmowała także środek sufitu. W dwóch ściętych, przeciwległych oknom narożnikach w części dolnej mieściły się niskie, zwieńczone gzymsami piece. Część górną tworzyły zamknięte półkoliście nisze z podniebiem pokrytym kasetonami. Wewnątrz nisz stały wazony z ciemnego porfiru. Płaszczyzny między gzymsem zamykającym nisze a fasetą wypełniały gałązki z liśćmi, przeplecione wieńcami laurowymi. Prócz pieców sala balowa wyposażona została także w stosunkowo skromny klasycystyczny kominek, wyłożony płytkami z białego marmuru. Nad nim w ramy sztukaterii wprawione było niewielkie, zbliżone kształtem do kwadratu lustro, złożone początkowo z czterech części. Przestrzeń między ramą lustra a fasetą podzielono na dwa prostokątne pola. Dolne, węższe, z tłem utrzymanym w tonacji ciemnopąsowej, wypełniały delikatne wieńce girlandowe. Pole górne, w ramach wspartych na konsolkach, znacznie szersze, dekorowała na takim samym tle nałożona biała waza z wiciami roślinnymi po bokach. Otwory drzwiowe osadzone były również w ramach wykonanych ze sztukaterii. Wsparte na nich dwie pary konsolek, połączone ze sobą dwoma gzymsami, kostkowym i w „wole oczy”, wspierały z kolei ramy dużego, prostokątnego pola, zamykającego wewnątrz rozetę, oplecioną girlandą z liści laurowych, przekraczającą ramy i zawieszoną na guzach. Dwuskrzydłowe lakierowane na biało drzwi, dzielone na płyciny kwadratowe lub z jednym bokiem wygiętym ćwierćkoliście, miały pośrodku złoconą rozetę. Złocone były również fllongi. Pola ścian sali balowej nie zajęte przez sztukaterie pokrywała dołem niska biała boazeria dzielona płycinami, górą natomiast ciemnowiśniowy adamaszek we wzory kwieciste. Posadzkę parkietową tworzył deseń skomponowany z kilku gatunków drewna.
W innych pokojach reprezentacyjnych dekoracje występowały głównie jako ścienne malowidła iluzjonistyczne, zarówno o tematyce architektonicznej, jak scen rodzajowych. Największa kompozycja w sali jadalnej przedstawiała Ucztę, a w jednym z narożnych pokoi Polowanie na jelenie. Tylko w kilku pokojach znajdowały się dalsze dekoracje sztukatorskie, skromniejsze jednak nieco niż w sali balowej. W niektórych ściany obite były również cennymi materiałami lub tapetami. Piece miały kształt okrągły lub prostokątny.
Ponieważ w dziejach Kustyna nie było nieprzerwanego dziedziczenia majątku z pokolenia na pokolenie w tej samej rodzinie, nie zachowały się też w pałacu żadne pamiątki po Steckich. Miejscowa tradycja wiązała jednak powstanie tej rezydencji z Włochami, którzy mieli ją rzekomo budować, dekorować sztukateriami i malowidłami. Takie przekazy, rzadko uzasadnione, dotyczą jednak wszystkich większych siedzib, których twórcy nie są znani. Po drugiej wojnie światowej Marek Kwiatkowski, głównie na podstawie analizy szczegółów architektonicznych i zdobniczych, doszedł do wniosku, że pałac ten był najprawdopodobniej dziełem Szymona Bogumiła Zuga, który na zamówienie Jana Kazimierza Steckiego działał także w Międzyrzeczu Koreckim. Malowidła ścienne natomiast przypisał Józefowi Mańkowskiemu, autorowi dekoracji tamtejszego pałacu.
Według wszelkiego prawdopodobieństwa J. K. Stecki pałac kustyński wprawdzie całkowicie wykończył, ale go nie urządził lub wszystkie meble stamtąd wywiózł. Znajdujące się tam przed 1914 r. pochodziły już z czasów Rakowskiego. Później uzupełnione zostały zbiorami Cieciszewskich i Siemiątkowskich. Wiele wskazuje też na to, iż piętro pałacu w ogóle nie było używane. Ostatni właściciele zajmowali także wyłącznie parter, kondygnację górną jedynie konserwując i chroniąc przed zniszczeniem. Istniały wprawdzie plany urządzenia również i górnych pokoi meblamiyż epoki powstania pałacu, ale przekreślił je wybuch pierwszej wojny światowej, która z tej pięknej siedziby ziemiańskiej uczyniła na wpół ruinę.
Przed 1914 r. było jednak w pałacu dużo pięknych, stylowych mebli, głównie mahoniowych, z końca XVIII w. i późniejszych, emr pirowych. W sali jadalnej, wokół dużego stołu stały krzesła Chippendale. W serwantkach przechowywano zabytkową porcelanę, w tym serwis korecki, wykonany na zamówienie biskupa łuckiego Kacpra Cieciszewskiego (1745-1831), z jego monogramem, a także stare, osiemnastowieczne srebro. W innych pokojach rozmieszczono zegary w stylu Ludwika XVI, miniatury i makaty buczackie. Istniała też kolekcja sztychów angielskich oraz widoków Rzymu Piranesiego. Była biblioteka z pewną ilością starych druków w oprawach z epoki. W archiwum domowym przechowywano m.in. papiery dotyczące województw wołyńskiego i brzesko-litewskiego oraz dokumenty ściśle rodzinne, jak np. rękopiśmienne pamiętniki Magdaleny z Bystrych Cieciszewskiej, matki Marii Siemiątkowskiej.
Osobną wielką grupę w zbiorach tworzyły portrety rodzinne Rakowskich, Cieciszewskich i Siemiątkowskich. Kilkanaście z nich, autorów anonimowych, nie przedstawiało jednak większej wartości artystycznej. Po Rakowskich dostały się jednak do Kustyna trzy wybitne dzieła pędzla Elżbiety Vigee-Lebrun, z których znane są tylko wizerunki Romualda Joachima Bystrego, syna Józefa, kasztelana brzeskiego (zm. w 1783 r.) i Ludwiki ze Zborowskich 1° voto Szujskiej (olej 82 x 63 cm, sygn. „Lebrun”) oraz jego małżonki Anny z Rakowskich 1° voto Ignacowej Kordyszowej (1770-1828), (olej 81 x 62 cm., sygn.: „Madame Vigee-Lebrun Vienne 1793”). Wizerunek męski przedstawiał młodego jeszcze pana Bystrego z gitarą (?) w ręku, żeński zaś panią Bystrzynę, ubraną po grecku, z wieńcem, uplecionym z róż, na głowie. Oba portrety stanowiły pendant.
Jak to wykazały badania Andrzeja Ryszkiewicza, oba wizerunki zdobiły prawdopodobnie niegdyś pokoje dworu w Antopolu lub w Szumsku na Wołyniu. Po śmierci państwa Bystrych dostały się Janowi Rakowskiemu, a następnie Siemiątkowskim. Po wybuchu pierwszej wojny światowej, w styczniu 1915 r. sprzedano je do Ehrich Galleries w Nowym Jorku i w ten sposób uniknęły one zagłady, stracone jednak zostały dla zbiorów polskich. Później znalazły się w posiadaniu bar. G. Ethornitz i jako jego własność pokazano je na wystawie malarzy kobiet w Paryżu w 1928 r. Dalsze ich losy nie są znane. W Sielcu u Czackich znajdowały się kopie obu portretów, wykonane przez Beatę z Potockich Czacką. Istniała poza tym kopia miniaturowa wizerunku pani Bystrzyny, pędzla Walerii Tarnowskiej, przechowywana w Dzikowie. O rzekomym portrecie Elżbiety Vigee-Lebrun, należącym do zbiorów kustyńskich, poza przekazami rodzinnymi ostatnich właścicieli, nic nie wiadomo. Miał się on łączyć ściśle z wizerunkami obydwojga małżonków, gdyż malarka przedstawiła jakoby siebie w momencie, gdy podaje czarkę pani Bystrzynie.
Po wybuchu pierwszej wojny światowej, pod naporem ofensywy niemieckiej, wszystkie cenniejsze przedmioty, znajdujące się dotąd w pałacu, wywiezione zostały do Kijowa i Charkowa, skąd już nie powróciły. W czasie wojny pałac uległ całkowitej dewastacji. Powyrywano z framug drzwi i okna, poniszczono posadzki i sztukaterie, zdarto obicia. W końcu jego stan był taki, że nie nadawał się już do zamieszkania. Aby zabezpieczyć budynek przed dalszą ruiną, należało natychmiast nakryć go nowym dachem. Ponieważ zrujnowane zostało także i gospodarstwo, nie było na to środków. Mimo tymczasowego zabezpieczenia zawaliły się ostatecznie sufity, m.in. w sali balowej, zniszczały sztukaterie i malowidła. Właściciele mieszkali przed 1939 r. w kilku pokoikach jednej z częściowo odbudowanych oficyn.
Pałac wzniesiony został na wyspie pośrodku stawu, utworzonego przez rozlewisko przepływającej obok niewielkiej rzeczki, prawdopodobnie w miejscu, gdzie stał kiedyś zamek obronny. Na dziedziniec wiodła, skierowana na oś pałacu, jedyna droga wysadzana wierzbami. Zaczynała się ona przy niewielkim dworku oficjalisty, a następnie przechodziła częściowo przez groblę, częściowo przez most. Przestrzeń, zamkniętą pałacem, oficynami i brzegiem jeziora, zajmował wielki gazon dzielony na cztery kwatery. Pomiędzy zespołem pałacowym a jeziorem, na jego utrzymanych w postaci trawników obrzeżach, rosło trochę drzew i krzewów ozdobnych. Większa część parku, łącząca się bezpośrednio z dużym kwadratem sadu owocowego, leżała poza wyspą, głównie po zachodniej stronie pałacu. Poprzez grupy drzew zasadzonych na wyspie, od południa i wschodu pałacu otwierały się dalekie perspektywy na ową „wesołą okolicę, poprzecinaną wzgórzami i małymi, jakby podolskimi gajami”. W zachodniej stronie ogrodu najmocniej rysowały się dwa rzędy jesionów, z których jeden biegł wzdłuż dawniejszej drogi, po której do czasów ostatnich zachował się tylko nasyp, drugi zaś zdążał w kierunku pałacu. Przed 1939 r. czytelne też jeszcze były ślady poprzedniego założenia ogrodowego, pozostałe po pierwotnym zamku lub też pałacu kasztelana Kazimierza Steckiego. Wśród drzew parkowych wiekiem i objętością wyróżniały się jesiony, których grubość pni osiągała metr średnicy. Całe założenie pałacowo-ogrodowe widoczne jest na rysunku Napoleona Ordy, wykonanym w czasach Rakowskiego.
źródło: Roman Aftanazy "Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej", Tom 5, Województwo wołyńskie", 1994, str. 197-204.
|