Nie wiadomo dokładnie, jakie były losy położonej w pobliżu Łucka majętności Horodyszcze w czasach dawniejszych. Jedna z nielicznych na ten temat wzmianek mówi, że w 1601 r. kniaź Hryhory Lwowicz Sanguszko zapisał nabyte wspólnie dobra Połonne, Horodyszcze, Horków i inne żonie swej, Zofii z Hołowczyna. Później Horodyszcze przeszło do Piaseckich, a następnie do Grabowskich. Przypuszczalnie pod koniec XVIII w. nabyli je Steccy h. Radwan. Pierwszym właścicielem był prawdopodobnie Adam Stecki, przedstawiciel najstarszej linii swej rodziny zwanej „łucką”, kapitan wojsk polskich, żonaty z Agnieszką Jakubowską. W monografii rodziny Steckich Teodor Żychliński wymienia jednak Horodyszcze dopiero wśród posiadłości syna Adama, Erazma Juliana Steckiego (1819-1863), ostatniego z wyboru marszałka łuckiego, aresztowanego za działalność patriotyczną i zmarłego w szpitalu więziennym. Oprócz Horodyszcza marszałek posiadał jeszcze dwa sąsiednie majątki, to jest Ozdów i Bajów. Z chwilą upadku powstania Horodyszcze uległo konfiskacie i dopiero po usilnych staraniach przyjaciół marszałka w Petersburgu majątek został zwrócony jego dzieciom. Po Erazmie Julianie Horodyszcze z przyległościami odziedziczył więc syn Adam, a następnie córka Adama, Felicja (1888-1977), zamężna za Mieczysławem hr. Chodkiewiczem z Młynowa. Była ona ostatnią właścicielką tych dóbr. Do początków XIX w. Steccy z linii łuckiej rezydowali w innych swych posiadłościach.
W Horodyszczu osiadł na stałe dopiero Erazm Julian Stecki. Obszerny dwór, wybudowany ok. 1830 r., w postaci nie zmienionej zachował się do 1939 r. Był nim budynek w całości parterowy, założony na planie prostokąta, z wewnętrznymi ścianami murowanymi, zewnętrznymi natomiast, dla lepszego utrzymania ciepła, drewnianymi. Od strony podjazdu pośrodku domu występował głęboki ganek, złożony z czterech murowanych filarów o przekroju kwadratu, wspierających gładki trójkątny szczyt. Od tyłu, na skutek lekkiego nachylenia terenu, dwór był nieco wyższy. Na tej samej szerokości co frontowy ganek, do wysuniętej ryzalitem elewacji ogrodowej przylegał szeroki, otwarty, kamienny taras, który pod koniec XIX w. nakryto dachem. Osiem dźwigających go filarów ustawiono w ten sposób, że od strony zewnętrznej tworzyły one naroża zaokrąglone. Dach werandy schowano poza attykę tralkową. Dwór miał wszystkie elewacje z szeroko rozstawionymi oknami dwu- i trójdzielnymi, tynkowane gładko na kolor biały. Za pomocą pilastrów nadano mu podział wertykalny.
Wewnątrz mieściło się szesnaście pokoi w układzie dwutraktowym. Pomieszczenia frontowe od ogrodowych w prawym skrzydle oddzielał korytarz, w lewym znajdowała się tylko stosunkowo krótka sionka. W przestronnej sieni wejściowej, z posadzką ułożoną z dużych kwadratowych płyt kamiennych, stały niskie mahoniowe kanapki i wieszaki na wierzchnią odzież. Pokoje traktu frontowego miały przeznaczenia gospodarcze bądź też służyły jako gościnne. Część reprezentacyjna zajmowała cały środek budynku od strony ogrodu.
Na wprost sieni usytuowany był ogromny salon z trójściennym ryzalitem wychodzącym na werandę. Miał on wszystkie rogi ścięte. Przy dwóch wewnętrznych z jednej strony stał piec, z drugiej murowany kominek. Salon, podobnie jak i pozostałe pokoje paradne, a także niektóre mieszkalnie, wyposażony był w posadzkę ułożoną z parkietu w duże kwadraty. Ściany - w ciągu XIX w. tapetowane, później malowano. Urządzenie stanowiły meble tzw. „gabinetowe”, złożone z foteli o wysokich rzeźbionych oparciach, przeważnie z motywem liści akantu. Nie reprezentowały one żadnego określonego stylu, a wykonane zostały najprawdopodobniej u słynnego w pierwszej połowie XIX w. stolarza z Dubna, Testoriego. Oprócz tych mebli stały jeszcze w salonie cztery kanapy mahoniowe i stoliki.
Z dzieł sztuki zdobiących salon na szczególną uwagę zasługiwały dwa brązowe, empirowe, bogato rzeźbione kandelabry wysokości ok. 80 cm, jednoświecowe, typu kościelnego, stojące na żabich łapkach, ponoć bardzo piękne. Wisiały tam też liczne stare obrazy, głównie szkoły holenderskiej. Największy z nich, pędzla van Bola, przedstawiał scenę z Abrahamem na planie pierwszym. Była to zapewne kopia. Do szkoły holenderskiej należały przypuszczalnie Portret starej kobiety i Głowa Rzymianina. Inne obrazy, najprawdopodobniej osiemnastowieczne, także nie sygnowane, miały jako motywy sceny bitewne. Było poza tym sześć pasteli, przedstawiających damy i mężczyzn, również z XVIII w., zrabowanych w czasie pierwszej wojny światowej przez jakiegoś generała austriackiego lub niemieckiego.
W saloniku mieszczącym się na prawo od salonu dużego, urządzonym meblami w stylu Ludwika Filipa, wisiał m.in. cenny stary szal turecki. W innych pokojach było także trochę starych mebli, przeważnie jednak domowej roboty. Duży pokój jadalny, przylegający do środkowego salonu, z lewej strony, z kominkiem wyłożonym płytkami z piaskowca i stojącymi na jego gzymsie dwiema miniaturami rodzinnymi z początków XIX w., miał meble nowsze. We dworze horodyskim przechowywano w końcu niewielkie archiwum rodzinne Steckich, zupełnie nie zbadane.
Brama wjazdowa do dworu, o dwóch murowanych słupach z zawieszonymi na nich żelaznymi kratami, stała naprzeciw frontowego ganku, po przeciwległej stronie otwartego okrągłego trawnika. Po prawej stronie domu mieszkalnego wznosił się starszy od niego budynek murowany, pozbawiony pierwotnie okien i służący wówczas jako lamus, w czasach nowszych zamieniony na domową kaplicę. Po lewej stronie, ukryta poza drzewami i krzewami ozdobnymi, mieściła się kuchnia.
Dwór usytuowany był wśród niezbyt rozległego, ale bardzo malowniczego ogrodu. Miał on kształt nieco wydłużony zgodnie z kierunkiem osi domu i bramy. Ujęty był z lewej strony w ramę grobli, oddzielającej park od bagien i podmokłych łąk. Z prawej zaś ciągnęła się aleja starych lip, stanowiąca również granicę między ogrodem i bagnami. Między bramą a frontowym gazonem leżały dwie nieregularnych kształtów małe sadzawki, z których prawa była już ostatnio wyschnięta. Miejsce, gdzie stał dwór, było więc kiedyś trudno dostępne i w pełni usprawiedliwiało nazwę obronnego „horodyszcza”. Główna część ogrodu w wyniku swego naturalnego położenia, mocno wilgotnego, ciągnęła się od tylu domu. W pobliżu obu jego węgłów rosły skupiska niebotycznych świerków, na obszarze zaś między groblą i aleją lipową - grupami wiele innych drzew i krzewów. Na końcu parku znajdowała się łazienka.
źródło: Roman Aftanazy "Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej", Tom 5, Województwo wołyńskie", 1994, str. 137-140.
|