W swych dawniejszych dziejach, położona nad rzeką Ikwą Nowosielica wchodziła w skład ordynacji ostrogskiej. Na początku XVII w. dobra te wraz z pobliskimi Skowródkami i Kruhlikiem dzierżawili Giżyccy h. Gozdawa. Pod ich zarządem Nowosielica pozostawała tak długo, że w końcu zrodziło się u nich mniemanie, jakoby włość ta stanowiła ich rodzinną własność. Wynikł stąd w końcu proces między Giżyckimi, a spadkobiercami Ostrogskich - Sanguszkami, zakończony w listopadzie 1725 r. orzeczeniem, że bezspornymi właścicielami majątku są jednak Sanguszkowie, Giżyccy zaś tylko zastawnikami. Ale zaraz w tym samym roku, dnia 4 grudnia, ks. Paweł Karol Sanguszko nadał Skowródki, Kruhlik i Nowosielicę Bartłomiejowi Giżyckiemu, kasztelanowi wyszogrodzkiemu na własność. Po rozpadnięciu się ordynacji ostrogskiej, od ks. Hieronima Teodora Lubomirskiego tenże Bartłomiej Giżycki nabył jeszcze Krasnopol, Mołoczki i Teterynówkę, które, zdaje się, także od dawna znajdowały się w jego rodzinie na prawach zastawu. W ten sposób w drugiej połowie XVIII w. Giżyccy weszli w krąg zamożniejszych panów wołyńskich. Nowosielica pozostawała w ich władaniu do początków XX w., kiedy to ok. 1910 r. od Józefa Giżyckiego, wnuka Ludwika, nabył ten majątek Józef hr. Potocki z Antonin. Na podstawie specjalnego zezwolenia carskiego utworzył on w 1912 r. ordynację, złożoną z kluczy piszczowskiego i nowosielickiego z rezydencją w Nowosielicy, przeznaczając ją dla młodszego swego syna Józefa Alfreda (1895-1968). Wnuk Bartłomieja, a syn Tadeusza - Ludwik Giżycki (1785-1834), żonaty z Michaliną Sobańską, około 1820 r. wzniósł w Nowosielicy potężny pałac w stylu „angielskiego gotyku”. Krytym korytarzem łączył się on z usytuowaną po lewej stronie oficyną, zbudowaną w postaci zamkniętego, również masywnego gmachu, utrzymanego w tym samym charakterze. Wraz z oficynami pałac miał tylko czworo drzwi wiodących do wnętrza. Każde z tych wejść zaopatrzone było jeszcze w drzwi drugie, żelazne, kute, zamykane na sztaby. Jako jedna z najwcześniej na terenach dawnej Rzeczypospolitej w stylu neogotyckim wybudowanych siedzib wiejskich, pałac nowosielicki różnił się od późniejszych przede wszystkim surowością swej bryły. Wzniesiony został na krawędzi stromo opadającego wzgórza, w wyniku czego od strony podjazdu miał tylko dwie kondygnacje bez podmurowania, od tyłu zaś jeszcze wysokie sutereny. Dzięki swemu położeniu wykazywał więc pewne cechy obronności, nieaktualne już w czasach, w których powstał. Powodem jej mogły być niezatarte dotąd w pamięci kresowych ziemian słynne bunty miejscowej ludności sprzed kilkudziesięciu lat, zwrócone przeciwko polskiej szlachcie. W fazie początkowej obie elewacje dłuższe pałacu, pomijając różnicę wysokości, wyglądały bardzo podobnie. Obie zaakcentowane były tylko szerokimi pozornymi ryzalitami na osiach skrajnych, obie też wieńczyła wysoka, rozczłonkowana ostrołukowymi płycinami attyka, zamknięta trójkątnym szczytem. Attykę dekorowały dwie wydatne, nadwieszone wieżyczki, flankujące facjatkę i dwie pary słabiej modelowanych, podkreślające linię pseudoryzalitów. Poza attyką ukryto gładki dach dwuspadowy. Otwory okienne zarówno parteru, jak pierwszego piętra, a także facjatek miały kształt prostokątny, mieściły się jednak w obramowaniu zakończonym lukiem ostrym, wypełnionym charakterystycznym dla gotyku ornamentem. Elewacja przebita była siedmioma dość ciasno zgrupowanymi oknami w części środkowej i pojedynczymi w częściach objętych ryzalitem. Na parterze okna ryzalitów miały wielkość potrójną. W środkowej części elewacji ogrodowej występowało tylko pięć symetrycznie rozmieszczonych okien. Kształt i rozmieszczenie okien w ryzalitach były identyczne jak od strony podjazdu. Dopiero w końcu XIX w. ta bardzo surowa bryła pałacu, znana z rysunków Napoleona Ordy, wzbogacona została dobudowanym do fasady płytkim przedsionkiem z masywnym arkadowym podjazdem. Otrzymał on szerokie arkady boczne zamknięte półkoliście i trzy czołowe zamknięte lukiem ostrym. Nad podjazdem, pod który swobodnie zajeżdżać mogły wszelkiego rodzaju zaprzęgi konne, umieszczono obszerny taras otoczony kamienną balustradą. Oś środkową na piętrze poprzedzono jeszcze dodatkowo niewielkim otwartym przedsionkiem, nakrytym także tarasem. Nad głównym wejściem do pałacu widniała umieszczona tam przez fundatora tablica z długim napisem, opiewającym mężne czyny jego przodka, rycerza z Gozdowa, ,,... co przez bitew wiele czynił z nieprzyjacioły swey oyczyzny śmiele”, za co w nagrodę otrzymał: „liczne ziemie, wiele wsiów i włości”, jak też „te dwie leli je, by pięknie woniały, a w pamięci potomnych chwałę utwierzały”. Na temat wnętrz pałacu istnieją tylko bardzo skromne przekazy. Nie ulega jednak wątpliwości, że pokoje reprezentacyjne, mieszczące się na piętrze, dekorowane były sztukateriami i obite cennymi stylowymi materiałami. Ściany jednej z sal obiegał szeroki fryz podsufitowy z powtarzającymi się motywami uskrzydlonych puttów, zwierząt, liści akantu i wieloma innymi. Nad fryzem ciągnął się cienki gzyms w wole oczy. Sufit wspierał się na kroksztynach dekorowanych znów liśćmi akantu. Pomiędzy kroksztynami widniały rozety. Fryz tak bardzo przypominał podobny w sali „żółtej” pałacu w Mołoczkach, że można przyjąć jako pewnik, iż przy dekorowaniu wnętrz pałacu w Nowosielicy zajęci byli ci sami sztukatorzy, którzy pracowali, może nieco wcześniej, w Mołoczkach. Obie rezydencje wzniesione przecież zostały przez bliskich krewnych. Jak długo Nowosielica należała do Giżyckich, pałac był zamieszkany. Gdy jednak stała się częścią olbrzymich dóbr antonińskich, stary gmach opustoszał zupełnie, mimo że wraz z otoczeniem był jak najstaranniej utrzymywany. W jego pokojach pozostało wszakże wiele zabytkowych mebli, w tym piękne sekretarzyki oraz oryginalny gdański kredens. Miał on kształt ogromnej szafy, która opierała się na sześciu klęczących niewolnikach, wielkości piętnastoletnich wyrostków, wyrzeźbionych w masywnym dębie. Całe wnętrze i urządzenie pałacu zniszczone zostało dokumentnie pod koniec pierwszej wojny światowej. Ponieważ Nowosielica leżała w mocno sfalowanej i bardzo malowniczej okolicy, rozległy o powierzchni 300 morgów park otaczający pałac i oficynę, pełen wspaniałych starych drzew, uważano za jeden z najpiękniejszych ogrodów krajobrazowych Wołynia. Do podjazdu pałacu wiodła szeroka i długa aleja. Przed samym domem rozpościerał się wielki trawnik, na którym rosła grupa pięknych drzew ze stuletnim modrzewiem i jego rówieśniczką sosną. Od tyłu pałacu, na całej jego długości, wolna przestrzeń ujęta w ramy starodrzewia ukazywała bardzo daleki, owiany romantyczną mgiełką widok na szeroko rozlany staw, wzgórza i stojący w dali sąsiedni biały dwór, kryty czerwoną blachą, wyłaniający się z gęstwiny ogrodu. Na lewo od pałacu park stokami schodził do stawu. Wśród młodych grabów wiły się tam wąskie, cieniste ścieżki. Więcej słońca było po prawej stronie, gdzie szeroka aleja zboczem wzgórza zbiegała w dół, ku płynącej środkiem rzeczce. Dość daleko od domu, na końcu zwartej alei świerkowej stała oranżeria, pełna drzew staroświeckich cytryn, kamelii i innych, modnych niegdyś roślin. Do osobliwości należała bardzo sędziwa sękata palma, którą według miejscowych przekazów pożyczała hetmanowa Rzewuska na przyjęcie cara Aleksandra I w Hrehorówce. Obok palmy drugą rośliną zasługującą na uwagę była róża Marechal Niel o pniu grubości ludzkiego ramienia, obejmująca cały dach zieloną gęstą kopułą. Za oranżerią ciągnął się sad owocowy i ogród warzywny, dochodzący do wsi. Na rozległych polanach parku pasło się stado koni arabskich. źródło: Roman Aftanazy "Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej", Tom 5, Województwo wołyńskie", 1994, str. 315-319. |