Malowniczo przy ujściu rzeki Chomorca do Chomoru położone miasteczko Połonne istniało jako osada już w XI w. Była ona wówczas własnością cerkwi Desiatynnej w Kijowie. Za panowania książąt ruskich znajdował się też w Połonnem jakiś zameczek obronny. Później dobra te stały się własnością Korony. W nagrodę za zasługi dla kraju otrzymali je z czasem Lubomirscy. Stanisław Lubomirski (1583-1649), wojewoda i starosta generalny krakowski, rozbudował stary zamek, otoczył go nowymi wałami i fosami, zaopatrzył w działa i żywność. Mimo to w 1648 r. warownia została zdobyta przez Kozaków pod wodzą Maksyma Krzywonosa. Zgromadzona wewnątrz murów szlachta zdołała wprawdzie na czas ratować się na koniach ucieczką, całą jednak pozostałą na miejscu ludność żydowską Kozacy wymordowali. W drugiej połowie XVIII w. Połonne było w posiadaniu Kaspra Lubomirskiego (ur. ok. 1742 - zm. w 1780 r.), posła na sejmy, generała wojsk rosyjskich. Dnia 23 listopada następnego roku ks. Kalikst Poniński, drugi mąż wdowy po Kasprze, Barbary z Lubomirskich Lubomirskiej, witał w miasteczku króla Stanisława Augusta wracającego z Kaniowa. Monarcha obejrzał istniejącą tam jeszcze nadal fortecę, a poza tym polował. Po Kasprze Lubomirskim jego ogromną fortunę odziedziczyły dwie córki: Józefa, zamężna za brygadierem Adamem Walewskim, bratem Michała, wojewody sieradzkiego, a po rozwodzie z nim za gen. Janem de Witte, oraz Maria Elżbieta, żona Prota Potockiego, 2° voto Waleriana Zubowa, 3° voto gen. Teodora Uwarowa. Majątek ks. Kaspra Lubomirskiego przed podziałem składał się z kluczy: różyńskiego na Ukrainie, zwiahelskiego, emilczyńskiego, baranowieckiego, połoriskiego, nowosielickiego, miropolskiego i ostropolskiego. Należący także do niego klucz tuczyński nad Horyniem sprzedany został w 1775 r. Michałowi Walewskiemu. Administracja tych rozległych obszarów mieściła się w zamku zwiahelskim. Na podstawie układu rodzinnego Adam Walewski, brygadier wojsk koronnych, wraz z ręką żony otrzymał klucze połoński, nowosielicki, miropolski, ostropolski i część baranowieckiego. Pozostałe dobra przypadły Marii Elżbiecie Potockiej. Adam Walewski w wyniku złej gospodarki zmuszony był sprzedać po kolei klucze ostropolski i miropolski. Także poszczególne folwarki z pozostałych kluczy dostawały się stopniowo w posiadanie byłych oficjalistów. Dla syna Tadeusza (1795-1855), od 1828 r. żonatego z Anną Karwicką (1797-1881), córką gen. Krzysztofa Karwickiego, ocalały jedynie uszczuplone klucze połoński i część baranowieckiego. Sytuację finansową uratowała jednak żona, która wniosła mu w posagu klucz lubarski. Owdowiawszy Anna Walewska, nie posiadająca własnego potomstwa, klucze lubarski i połoński zapisała bratankom i bratanicy, dzieciom Kazimierza Karwickiego. Połoriszczyznę otrzymał Franciszek Karwicki (1843-1900), żonaty z Natalią Frankowską. Ich syn Jan Dunin-Karwicki (ur. w 1896 r.) był ostatnim właścicielem Połonnego z Hamernią do pierwszej wojny światowej. Poza zamkiem, po którym do drugiej połowy XIX w. zachowała się tylko jedna baszta oraz trochę murów obronnych i wałów, nie było w Połonnem innej rezydencji. Pod koniec XVIII w. zamek nie nadawał się już widocznie do mieszkania, skoro brygadier Adam Walewski wybudował jakiś nowy, prawie zupełnie nie znany, obszerny murowany dwór otoczony niewielkim ogrodem, nazywany z tego powodu „brygadierowskim”. Ponieważ budynek ten - stojący w samym miasteczku, wśród żydowskich domów - dla syna Adama, Tadeusza Walewskiego, wydal się mało atrakcyjny, zdecydował się on na przeniesienie siedziby w inne miejsce. Szczególnie podobała się Walewskiemu wyspa położona wśród jezioro o krystalicznie czystej wodzie, utworzonego przez rozlewisko rzeki Chomor, porośnięta kilkuwiekowymi dębami. Wyspa nosiła miano Hamerni, gdyż produkowane tam niegdyś były wyroby z żelaza. Tam więc w 1826 r. wybudował Tadeusz Walewski niewielki dworek, pomyślany jako myśliwski. Po zawartym małżeństwie Walewscy całkowicie przenieśli się do Hamerni. Powiększyli wówczas dworek przez dobudowanie do niego z prawej strony na całej jego szerokości wielkiej sali bilardowej. Zapewne także wtedy dopiero dodany został na osi od podjazdu czterokolumnowy ganek, a od strony jeziora weranda. Z kolei stanęły dwie oficyny, jedna murowana, druga drewniana i szereg dworków dla administracji i oficjalistów, jak też stajnie koni wyjazdowych i wierzchowych. Cała wyspa o powierzchni 200 morgów urządzona została jako park naturalny. Poprzecinano ją więc we wszystkich kierunkach biegnącymi żwirowanymi alejami i alejkami. Główną aleję wjazdową, prowadzącą od szerokiej grobli łączącej wyspę z miasteczkiem, nazwano „linią”. Na kartach swych pamiętników J. Dunin-Karwicki, który znał wiele innych, wspaniałych rezydencji, z największym zachwytem pisze przede wszystkim o Hamerni, a szczególnie o jej parku. Podziw jego budziły właśnie owe aleje, obrzeżone z obu stron strzyżonym żywopłotem, skąd przed oczyma przechodzącego roztaczał się coraz to inny widok: raz na pobliskie Połonne z sylwetami dominujących nad okolicą: kościoła podominikariskiego i klasztoru bazylianek fundowanych przez Lubomirskich, na taflę jeziora, na artystycznie zgrupowane budynki zespołu dworskiego, „na bukiet bielejącej brzeziny, to znowu na cieniste dąbrowy i łąki leśne, ścielące się nad brzegami Chomoru”. Entuzjazm dla Hamerni blisko spokrewnionego z właścicielami Józefa Karwickiego podzielał w pełni także człowiek zupełnie obcy, inny pamiętnikarz, Henryk Stecki. Dzięki Józefowi Karwickiemu możemy mieć pewne wyobrażenie także i o wnętrzach tego miniaturowego dworu za czasów Walewskich. Znajdował się tam wówczas m.in. salonik o „jednotaflowych lustrzanych oknach, zapełniony dawnymi kątowymi meblami i ślicznymi loggiami Rafaela” oraz dobudowana, wspomniana już sala bilardowo-jadalna. W czasie mniejszych zebrań posiłki podawano na bilardzie, gdy zaś przyjęcie było większe, bilard rozbierano i wynoszono, zastępując go stołem. Dokoła niego ustawiano wysokie krzesła poręczowe z podnóżkami „dawnego fasonu”. W prawym rogu w specjalnej szafie, otwieranej tylko w czasie nabożeństw, mieścił się ołtarz, gdyż sala ta służyła równocześnie jako kaplica domowa. Prócz oficyn i dworków stał jeszcze w głębi parku hamerniańskiego inny budyneczek, nazywany przez Walewskich „latarnią”, który Karwicki określił jako „śliczny”. Miał on w podziemiu obszerne murowane lochy, nad ziemią zaś wytworny apartament gościnny oraz sklepioną izbę przeznaczoną na archiwum rodzinne. Kilka pokoi gościnnych mieściło się także w budynku stajennym od strony dziedzińca. Wszystko to schowane było za bujną, soczystą roślinnością. W czasie rozkwitu romantyzmu prądy jego dotarły także i do Połonnego-Hamerni. Tadeusz Walewski, rozkochawszy się w twórczości Michała Czajkowskiego, a szczególnie w jego Wernyhorze, dwa pokoje na parterze prawej oficyny urządził jako rodzaj izby pamięci wieszcza ukraińskiego. Jedna z izb, z pułapem belkowanym i wyrytą na nim datą założenia, miała być świetlicą chaty. Na szerokiej ławie, ustawionej za dużym dębowym stołem, znajdowało się poczesne miejsce dla gościa. Ściany zawieszone były na sposób ludowy świętymi obrazami, wzorzystymi wyszywanymi ręcznikami i pięknymi kilimami, wśród których przed wizerunkiem Matki Boskiej Berdyczowskiej paliła się stale lampka oliwna. Na stole przykrytym lnianym samodziałowym obrusem leżał zawsze bochen żytniego razowego chleba z grudką białej soli. W przyległym alkierzu stało łóżko, przykryte skórą końską z włosiem, a nad nim na tle wschodniego kobierca w artystycznym układzie wisiała broń kozacka, w tym cenne bułaty, buzdygany, szable, janczarki, buńczuki, spisy, kołczany itd., nad tym wszystkim zaś stary ryngraf z Matką Boską. W jednym z kątów na zydlu stało siodło kozackie z tręzlą, strzemionami i bojową tarczą. Odzież złożona była w drewnianej bodni, zamykanej na zasuwkę. Podłogę w obu izbach zaścielały wzorzyste wschodnie kobierce i kilimy miejscowego ludowego wyrobu. Do „Chaty Wernyhory” zapraszani bywali na partię preferansa, winta lub wista tylko najbardziej uprzywilejowani męscy goście Tadeusza Walewskiego. Walewscy byli bezdzietni, więc wystarczał im mały dworek. Gości lokowano w przestronnych oficynach. Sukcesor Walewskich, Franciszek Karwicki, pozostawiwszy wszystkie stojące już budynki nie naruszone, rozbudował tylko główny dom mieszkalny, dodając do niego dwa piętrowe, wysunięte do tyłu skrzydła i balkony, a od strony jeziora poszerzone werandy widokowe. Nie upiększyły one skromnego dworu, ale podniosły komfort i wygodę mieszkańców. Przybył więc nowy obszerny salon, sala jadalna z oddzielnym kredensem, gabinet i kilka pokoi mieszkalnych. Cały dom urządzony był stylowymi meblami. Mieścił też zapewne wiele cennych dzieł sztuki, ale o tych, niestety, zafascynowani parkiem pamiętnikarze mówili najmniej. Dowiadujemy się od nich zaledwie tyle, że oprócz „stanz” rafaelowskich znajdował się w Hamerni bardzo ciekawy zbiorowy portret pędzla Marcelego Bacciarellego. Przedstawił na nim artysta grupę młodzieży, głównie wołyńskiej, w tym Adama Walewskiego, ks. Eustachego Sanguszkę, Michała Wielhorskiego, Stanisława Mokronowskiego, ks. Józefa Poniatowskiego i in. przy koniach wierzchowych jako oficerów francuskiego pułku konnego Royal-Allemand. Mieli poza tym Karwiccy w Połonnem-Hamerni bibliotekę historyczno-literacką w językach polskim i obcych z własnym exlibrisem. Wszystko to przepadło w czasie pierwszej wojny światowej. Rozbudowawszy dom i urządziwszy go z całym ówczesnym komfortem, Franciszek Karwicki unowocześnił także wszystkie folwarki i jeszcze bardziej upiększył tak bardzo przez wszystkich odwiedzających Hamernię podziwiany park. Miejscowe gatunki drzew z przewagą dębiny wzbogacone zostały różnolistnymi drzewami i krzewami egzotycznymi, dobrze znoszącymi klimat wołyński, zasadzonymi w miejscach szczególnie widocznych, najczęściej na skrzyżowaniu alei wjazdowej z innymi drogami i ścieżkami. Z umiejętnie prowadzonej hodowli w Moloczkach, własności Zamoyskich, sprowadzono też wiele drzew iglastych, które drzewostan bardzo urozmaiciły. W niektórych miejscach najmocniej nasłonecznionych założono sady owocowe. Przekomponowanie ogrodu jeszcze bardziej podniosło urok tego największego chyba na Wołyniu parku krajobrazowego, mimo iż nie miał odpowiedniego do otoczenia pałacu. źródło: Roman Aftanazy "Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej", Tom 5, Województwo wołyńskie", 1994, str. 376-379. |